Pewnych rzeczy nie bardzo umiem zrozumieć; Polska znalazła się w tej sytuacji po Jałcie, 24 miliony Polaków zostało skazane na „współpracę z rządem” uznanym przez zachodnich aliantów, ale jeżeli ktoś ucieka, to musi kajać się jako rozczarowany komunista. [...]
Cóż mi zrobili Polacy? Składali stosy najbardziej absurdalnych donosów do władz amerykańskich, o czym dowiadywałem się od Amerykanów. Rezultat jest ten, że nie dostałem wizy, że jestem rozdzielony z rodziną od września 1950 roku, że urodził mi się syn (drugi), którego nie widziałem i że moja żona i dwoje małych synków umarliby z głodu, gdyby nie moi amerykańscy przyjaciele.
[...]
Napisałem do żony, że chcę, żeby moi synowie umieli po polsku, niech im opowiada o Litwie i Polsce, i o rzece Niewiaży, nad którą się urodziłem, ale niech pamiętają, że każdy Polak jest śmiertelnym niebezpieczeństwem i niech wiedzą, co Polacy zrobili ich ojcu.
7 stycznia
Wańkowicz i Miłosz w świetle korespondencji, „Twórczosc” nr 10/1981, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.
Wyjazd na drugą półkulę... Jakby symboliczny. Bo co gdziekolwiek po mnie? W Polsce moje nazwisko na pierwszym miejscu zabronień, aż dziw, jacy są zajadli, wszystkich prawie autorów emigracyjnych można wymieniać, mnie nie. [...] Mnie właściwie tylko Polska, jak wiecie, interesuje, powinienem tam pojechać, a nie pojadę – dlaczego nie, licho wie – ale przytułku tam to chyba dla mnie nie ma, narodowy to kraj, ot, być Wańkowiczem czy Mackiewiczem to co innego.
23 września
Aleksander Wat, Korespondencja, oprac. Alina Kowalczykowa, Warszawa 2005, cyt. za: Hanna Antos, Polska Czesława Miłosza, „Karta” nr 69, 2011.
Proces Wańkowicza — tak jak wszystko, co zrobiono dla rozdmuchania sprawy „Listu 34” — obraca się całym swym ostrzem przeciw partii, szkodzi jej interesom, wzmaga, a nie zmniejsza, niechęć jeśli nie do ustroju, to do rządu i partii. A chyba chodzi im o coś przeciwnego. Okazuje się, że piątego w czasie tego zebrania Wańkowicz już był aresztowany. Prawdopodobnie Kliszko miał zamiar to powiedzieć, ale kiedy zobaczył, jaki jest nastrój sali, ograniczył się do ogólników.
A szkoda, że nie powiedział! W nastroju, jaki był — jedyną odpowiedzią byłby okrzyk: „Hańba!” i tupanie. […]
Myślę, że na Melu się nie skończy. Będą chcieli „skompromitować” i innych sygnatariuszy. W systemie policyjnym każdemu można dowieść wszystko. Ponawia się czas z anegdotki o uciekających z ZSRR „kobyłkach”. „Dlaczego uciekacie?” „Bo mają zabijać żyrafy!” — „Ale przecież wy nie jesteście żyrafami!” „Nie jesteśmy. Ale kto tego dowiedzie”.
Lecznica, 6 listopada 1964
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne 1945-1965, Tom 4 (1960-1965), wybór, wstęp i przypisy Tadeusz Drewnowski, Warszawa, Czytelnik, 1997.